Highway 1 from Eureka to San Francisco

Nun war es soweit, wir starteten unsere Reise auf dem Highway 1 von Eureka Richtung Süden. Auf dem Weg zu unserem Startort durchquerten wir den “Humboldt Redwood Park” mit vielen, vielen Sequoia Bäumen. Diese sind sehr gross und alt. Sie sind ca. 80 Meter hoch und die ältesten sind ca. 915 Jahre alt. Sehr eindrücklich und die Strasse geht direkt zwischen den Bäumen durch. An einer Stelle konnte man sogar durch einen Baum hindurch fahren.
Eureka selber war nicht so wie wir erwartet hatten. Es hatte viele alte Gebäude im Viktorianischen Stil, aber das war es auch schon. Nach einem Imbiss ging es dann los Richtung Süden Richtung Fort Bragg. Die Strasse war herrlich, für mich wenigstens. Agnieszka mochte die vielen Kurven nicht so und es ging viel bergauf und bergab. Und endlich kamen wir an den Pazifik. Das Wetter war kühl und windig.
In Fort Bragg angekommen machten wir einen Spaziergang und genossen den herrlichen Sonnenuntergang. Wahnsinn wie die Sonne direkt im Meer verschwand mit den Wolken.
Am nächsten Morgen machten wir unseren ersten Stopp an einem Leuchtturm, Point Cabrillo. Leider war es ziemlich neblig und windig, doch das machte unserer Stimmung keinen Abbruch. Wir hörten auch die Rufe von Seelöwen, fanden sie aber leider trotz Suche nicht. Weiter ging es nach “Mendocino”. Wer kennt das Lied noch??? Niedliches Städtchen mit niedlichen Shops und niedlicher Stimmung. Der Strand war herrlich und windig. Es sah fantastisch aus wie die Nebelbank vom Meer auf das Land traf.
Weiter auf dem Highway 1 mehr oder weniger kurvig bis zum nächsten Leuchtturm in “Point Arena”. Der war so hoch, dass der oberste Teil des Turms im Nebel verschwand. Oder der Nebel war einfach nur so tief….Bei diesem Wetter verstanden wir auch, warum so viele Schiffe hier an der Küste auf Grund liefen.
Der blanke Horror erwartet uns in “Bodega Bay”. An diesem Ort drehte Hitchcock “Die Vögel”. Wir assen etwas im “The Tides”, dem Restaurant in dem Tippi Hedren Schutz suchte vor den Vögeln. Sie hat dort übrigens im August Autogrammstunde an 3 Tagen… Und das unglaubliche, die Vögel hier fliegen wirklich so tief und nahe zu einem ran!
Doch der grösste Horror für mich war, als ich das Endresultat vom Match Schweiz:Frankreich hörte!!!
Das letzte Stück des Highway 1 war das Beste. Die Strasse verlief Kurvenreich und nahe am Meer mit herrlichem Blick über die Küste. Und dann sahen wir sie, die “Golden Gate Bridge”. Zuerst nur den obersten Teil eines Pfeilers hinter einem Hügel, gigantisch und atemberaubend. Startsignal für unser Weekend in San Francisco. Nach über 8000 km auf der Strasse geht es schon langsam dem Ende zu, leider.

W czwartek dotarliśmy do wybrzeża Pacyfiku i rozpoczęliśmy ostatnią prostą – Highway 1. Ta droga to marzenie kierowcy (albo przekleństwo dla tych mniej pewnych siebie) i frajda dla pasażera (ponieważ jedziemy z północy na południe, to ja mam najlepsze widoki ;)). Po drodze zaliczyliśmy krainę Wielkiej Stopy, czyli Redwood – lasy z ogromnymi sekwojami (najstarsze drzewa mają ponad 900 lat i nawet 80 m wysokości). Droga nazywa się tu Aleja Gigantów i przez niektóre drzewa da się przejechać autem. Z wiktoriańskiego portowego miasteczka Eureka pojechaliśmy na południe do Fort Bragg. Droga była miejscami tak kręta, że nabawiłam się choroby lokomocyjnej.. ;)
Następnego dnia ruszyliśmy z Fort Bragg w stronę San Francisco. O poranku wybrzeże wygląda jak z horroru – ocean przykrywa gęsta mgła, dmie wiatr, słychać tylko szum wody i odgłosy lwów morskich. Przebycie 170-milowego odcinka drogi zajęło nam cały dzień, bo na Highway 1 nie sposób nie zatrzymywać się co kilkanaście minut (wow, patrz, musimy tu zrobić zdjęcie!).. Dłuższy przystanek zrobiliśmy w Mendocino, przy dwóch latarniach morskich i obowiązkowo w Bodega Bay, gdzie Hitchcock nakręcił “Ptaki” (rzeczywiście fruwają tu niebezpiecznie nisko). W restauracji The Tides, gdzie Tippi Hedren wciąż rozdaje autografy, Thomas przeżył swój osobisty horror, kiedy poznał wyniki meczu z Francją ;P
Po południu się rozpogodziło i ocean złagodniał, z oddali widać było San Francisco i Golden Gate (przejechaliśmy nim!) :) Mieliśmy szczęście, że tym razem Fog City nie ukryło się za mgłą, bo przy wjeździe z Highway 1 widok jest niesamowity. W Frisco zostajemy na weekend, ostatni weekend naszej przygody :)

Advertisement
This entry was posted in California, Highway 1 by Agnieszka Kamińska. Bookmark the permalink.

About Agnieszka Kamińska

Polka na (ponownej, nieprzymusowej) emigracji, dziennikarka i podróżniczka. W Winterthur od 2014 roku. Na blogu piszę o blaskach i cieniach życia w Szwajcarii. Tropię nieoczywistości. W Polsce pracowałam dla portalu informacyjnego TVN24 oraz dla redakcji ekonomicznej "Rzeczpospolitej". Od 2014 roku jestem dziennikarką-freelancerką. Byłam korespondentką dla magazynu "Praca za granicą". Obecnie współpracuję m.in. z "Tygodnikiem Powszechnym", magazynem podróżniczym "All Inclusive", magazynem rowerowym "Rowertour", a także portalem kulinarnym aCOOKu, gdzie prowadzę autorską Akademię Wina. Masz pytania dotyczące Szwajcarii? Potrzebujesz pomocy przy załatwianiu spraw urzędowych? Szukasz tłumacza? A może po prostu jesteś tu nowa/nowy i chcesz umówić się na kawę? Pisz na agnieszka.minska@gmail.com. Również w sprawach dotyczących współpracy dziennikarskiej.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s