Kennedy Space Center, wieder ein “must see” in Florida.
Am Sonntag um 7 Uhr am Morgen war ein Start einer Rakete angekündigt. Wir standen also um 4 Uhr auf und machten uns auf den Weg von Stuart nach Titusville. Von dort hat man eine gute Sicht auf die Startplattform. Zuerst wollten wir an den Playalinda Beach wo viel näher ist, aber seit ein paar Jahren kann man dort nicht mehr hin während einem Start.
Wir warteten also auf den Start doch 1:30 Minuten vor dem Start gab es ein Startabbruch wegen einem Sensorwert der nicht in der Toleranz war. Nächster Start am Montag um
7 Uhr. Wir beschlossen es dann nochmal zu versuchen. Wann hat man schon die Möglichkeit einen Start einer Rakete live zu verfolgen?
Nach einem Frühstück machten wir uns auf den Weg zum Kennedy Space Center. Eintritt kostet 50 Dollar aber es lohnt sich. Gleich nach dem Eingang gibt es einen “Rocketpark” mit verschiedenen Raketen in Originalgrösse. Als erstes machten wir eine Bustour über das Gelände mit Stopp im Appollo/Saturn Center wo die ganze Geschichte der Appollo Flüge inklusive Mondlandung gezeigt wird. Die fahrt im Bus war beeindruckend. Die Grösse des Geländes, einer mobilen Startplattform wo die Raketen zum Startplatz gefahren werden und die Halle wo die Raketen vorbereitet werden ist Wahnsinn. Die Halle ist eine der grössten freistehenden Hallen der Welt. Wir sahen auch einige Alligatoren in den Kanälen. In den Everglades sahen wir keine. Es genügt also das Space Center zu Besuchen um alles zu sehen.
Im Apollo Center war eine Saturn 5 Rakete aufgestellt so dass man die Grösse wahrnehmen konnte. Es gab viel interessantes zu sehen und die ca. 1,5 Stunden vergingen wie im Flug.
Zurück im Space Center die nächste Attraktion, das Space Shuttle Gebäude. Steht doch da wirklich die originale Raumfähre Atlantis im Haus. Auch hier wird einem alles über die Entstehung und Geschichte des Space Shuttle Programms erklärt. Alle Shuttles mit deren einzelnen Historie. Für Gamer hat es in allen Bereichen auch spiele wie zum Beispiel Shuttle landen, Raumfähre an Raumstation andocken usw. Für Kinder also auch empfehlenswert.
Das Marsprogramm wurde auch noch in einer eigenen Halle vorgestellt. Dies wird sich zeigen in der Zukunft ob es mal funktioniert einen Menschen auf den Mars zu fliegen. Die NASA hat es jedenfalls vor….
Es gab noch einiges mehr wie die Helden- und Legendenhalle. Dies interessierte uns aber weniger.
Zum Übernachten fuhren wir nach Daytona Beach. Vorbei am Speedway zu unserem Hotel direkt an der Beach. Auf dem Speedway kann jedermann fahren für ,je nach dem was er will, bis zu 2000 Dollar. Dies liessen wir aber bleiben mit unserem Mietwagen.
An der Beach windete es sehr fest so dass wir eine kleine Pause gönnten bevor wir essen gingen. Wir mussten ja auch wieder um 5 Uhr aufstehen für den Start der Rakete.
Um 7 Uhr standen wir wieder am gleichen Ort bereit und hofften auf einen Start. Punkt 7:15 Uhr hob sie ab und wir filmten und fotografierten so viel wie möglich. Es waren ein paar Kilometer Distanz dazwischen, trotzdem gelangen uns ein paar gute Fotos. Wie es war? WOW!!! Es ging alles schnell, trotzdem wir haben die Rakete ziemlich lange am Himmel verfolgen können. Durch die Distanz kam das Geräusch der Rakete mit Verzögerung an, Bummm.
Nach 9 Minuten kam die 1. Stufe der Rakete wieder zurück und landete wieder am Boden. Sie kann wiederverwendet werden und soll so Geld sparen. Dies die Besonderheit der Falcon 9 Rakete von der Firma SpaceX. Diese gehört auch Elon Musk, dem Gründer von Tesla Automobilen. Es war das erste mal das SpaceX einen US Militärsatelliten ins All beförderte.
Dieses Ereignis zusammen mit dem Besuch im Space Center hat mich sehr beeindruckt und ich werde noch lange daran denken.
Ostatnie dwa dni spędziliśmy w kosmosie! A dokładniej, na Przylądku Canaveral, gdzie działy się i wciąż dzieją wszystkie najważniejsze kosmiczne historie. Obowiązkowo planowaliśmy odwiedzić Kennedy Space Center (KSC). Nie wiedzieliśmy natomiast, że gwoździem programu stanie się dla nas.. wystrzelenie rakiety na orbitę!! Tak, byliśmy tam i widzieliśmy to! :D Ale, od początku..
Któregoś dnia wchodzimy sobie na stronę KSC, żeby zobaczyć, ile kosztują bilety. A tam odliczanie – 2 dni, 13 godzin i parę minut do startu rakiety Falcon 9. Szybki rachunek w głowie.. aaaaaaaa – to dokładnie wtedy, kiedy tam będziemy! Czy można mieć większego farta? :) Zaczęło się szukanie najlepszej miejscówki. Niestety, najbliższa miejsca wystrzału plaża Playalinda została zamknięta przez NASA ze względów bezpieczeństwa. Nasz wybór padł na Space View Park w Titusville. Dość daleko, ale niestety bliżej się nie dało.. Okno na start rakiety wyznaczono na 7.00-9.00, więc musieliśmy wstać o 4, żeby zdążyć dojechać na czas.. Ale czego się nie robi dla takich atrakcji. Ponieważ była niedziela rano, na miejscu zebrało się trochę ludzi z lornetkami i aparatami. Znaleźliśmy dobry punkt obserwacyjny na molo i czekaliśmy na odliczanie. 3 minuty do startu, 2, 1,5.. i.. abort :(((( Niestety.. problemy z sensorem – start odwołany. Kolejne okno – w poniedziałek. To znaczy, że wciąż mamy szansę! :D
Nieco rozczarowani pojechaliśmy do Kennedy Space Center. Wstęp kosztuje 50 dolarów, ale naprawdę warto zapłacić te pieniądze. To do tej pory chyba najlepsza płatna atrakcja podczas tej wyprawy (dla mnie, u Thomas wciąż wygrywa akwarium w Atlancie ;)). W KSC spędziliśmy ponad 5 godzin, a można spokojnie i cały dzień. Autobus zabrał nas najpierw na objazd po terenie NASA, a tam ogromny hangar, gdzie składane są rakiety przed startem (największa wolnostojąca hala na świecie), platformy, na których są przewożone na start i wyrzutnia, gdzie stała rakieta, na której wystrzał czekaliśmy rano. To miejsce naprawdę robi wrażenie! Po drodze przystanek w Apollo Center, gdzie obejrzeliśmy rakietę Saturn 5, która wykorzystywana była podczas amerykańskiej misji lotów na Księżyc w latach 1967-1973. Byliśmy też w stacji kontroli lotów, gdzie obejrzeliśmy symulację startu Apollo 8 z 24 grudnia 1968 r., pierwszej misji, która wyniosła ludzi poza orbitę okołoziemską. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że Amerykanie potrafią robić show. A ja, jako kompletny laik w tematach kosmicznych, przy okazji czegoś się nauczyłam ;) Poza tym jeszcze z ciekawszych atrakcji KSC: park rakiet, no i oczywiście wahadłowiec Atlantis. Byliśmy też w symulatorze lotów kosmicznych, fajna zabawa ;) Jest też cała część poświęcona misji NASA na Marsie, a poza tym wiele fajnych ekspozycji, gdzie można się naprawdę sporo dowiedzieć o tym, jak to wszystko działa, jak wygląda praca austronauty od kuchni (w restauracji serwują nawet dania z sałatą, która wyrosła w kosmosie ;)), można wejść do statku kosmicznego, pobawić się w pilota, przejść trening przed lotem w kosmos.. Naprawdę jest co robić. Bardzo mocno polecam.
No to teraz najważniejsze – rakieta! Poniedziałek, to samo miejsce, ten sam czas.. Tym razem się udało! Z daleka rakieta wyglądała jak mała ognista kulka, ale z odpowiednim zoomem w aparacie, można nawet coś tam zobaczyć :) Lot trwał kilka minut, potem rakieta zniknęła, a za kolejnych kilka minut wróciła i wylądowała bezpiecznie na Atlantyku. Ot, cała kosmiczna operacja ;) To był pierwszy start rakiety Falcon 9, wyprodukowanej przez firmę SpaceX, tą samą, która robi samochody elektryczne Tesla. Jak poinformowała później NASA, rakieta umieściła na orbicie “tajny ładunek wojskowy dla Narodowego Biura Rozpoznania USA”, czyli szpieg! I my to widzieliśmy! Dużo emocji, fajne przeżycie, będzie co opowiadać w domu starców ;)
A tu jeszcze filmik ze startu rakiety, nakręcony przez NASA (tylko trochę lepszy od naszego ;)).
Po tych kosmicznych emocjach, pojechaliśmy trochę ochłonąć na Daytona Beach, okrzykniętą “najsłynniejszą plażą na świecie”. To tutaj amerykańskie nastolatki ostro imprezują podczas przerwy wiosennej, odbywają się zloty motocyklistów i legendarny rajd samochodów NASCAR Daytona500. Plaża rocznie przypuszcza szturm 8 milionów turystów. Ale, jak się przekonaliśmy, poza sezonem jest tu pusto i głucho.. Tylko od czasu do czasu jakiś turysta przyszpanuje terenówką i zimnym łokciem (dozwolona jest tu jazda autem po plaży, nie wiem jaki ma to sens, ale wielu z tej możliwości korzysta). Hotele, wąska plaża, sklepy z głupimi koszulkami, zamknięte wesołe miasteczko – ogólnie nic ciekawego. Ponieważ wieczorem zerwał się bardzo silny wiatr, przeszliśmy się tylko chwilę po promenadzie, zjedliśmy kraba (ooo, to była dopiero operacja – więcej w osobnym odcinku kulinarnym) i.. spaaaać! We wtorek rano opuściliśmy Florydę. Przed nami ostatnia prosta przed powrotem do Atlanty – Savannah i Charleston.